Przeprowadzka chyba wypadła pomyślnie.
Nie jestem początkującą blogerką, piszę już od ponad roku. Większość czasu spędziłam na photoblog.pl i z góry zaznaczam, że bardzo będzie mi tego portalu brakować, atmosfery jaka tak była kiedyś i innych szczegółów ale niestety musiałam się przenieść ze względu na nieżyczliwe osoby.
Kilka osób z poprzedniego bloga prosiło mnie o nowy adres więc napiszę tu o konkretnych powodach mojego odejścia. Sytuacja od pół roku co najmniej nie była najlepsza, ale w końcu zdecydowałam się na zmianę portalu. Mianowicie jedna osoba której kiedyś pomagałam nagle odwróciła się przeciwko mnie. Zaczęła pisać mi przykre uwagi z anonima, dodatkowo miała kontakt do jednej z moich ''przyjaciółek'' - w przedostatnich wpisach na tamtym blogu wyjaśnione było dlaczego akurat w cudzysłowie. Oczywiście czego bym tam nie napisała - ona od razu pisała do niej na skargę. Zależało jej na tym żeby mi zaszkodzić. Nie mam pojęcia za co mnie tak nienawidzi skoro ja oddałam jej z siebie wszystko co tylko mogłam dać i prawdopodobnie jest spora możliwość, że to właśnie ja zbudowałam te podwaliny jej normalnego życia. Widać niektórzy ludzie nie wiedzą co to wdzięczność, aczkolwiek jej słowa mocno mnie zabolały i zapadły mi w pamięci. Oczywiście można też pomyśleć ''sierotka Marysia broni się przed hejtami'' no ale sytuacja była raczej jasna. W każdym razie nie chcę by miała dostęp do czegokolwiek co mnie dotyczy - zagrażałoby to również mojej anonimowości w świecie blogów. A żyć bez pisania nie potrafię. To chyba już na zawsze pozostanie taką moją małą pasją. W każdym razie, to nawet trochę magiczne.
Dlaczego nie zmieniłam po prostu nazwy, konta na fbl.pl, szaty graficznej? Z prostych przyczyn, ma mnie wciąż w znajomych więc dowie się o każdej zmianie nazwy, a zmiana konta też nie wchodzi w grę, ze względu na wspólnych znajomych i to, że nie jestem raczej osobą która potrafi wmieszać się w tłum. Ta cała moja sytuacja jest dość charakterystyczna. Zmieniam też wszelkie oznaczenia osobowe, literki, ksywki i inne bzdety, żeby się czasem nikt nie pokapował. Stali czytelnicy powinni zrozumieć gdzie i o kim mowa ;)
Co u mnie? Hm... No cóż, powiem że coś się zmieniło! Nie chcę peszyć, ale jestem dobrej myśli. Mój były podobno dostał ostatnio jak on to nazwał ''lekkiego kopa w dupę'' i wcale nie przyjął mojej wiadomości wrogo. Wręcz z aprobatą. Nie chcę chyba do niego wracać, ale przyjaźń czemu nie. W sumie nie miałam nikogo tu na miejscu komu mogłabym tyle powiedzieć co jemu. Szczerze mówiąc nie wiem nawet czy do końca mu ufam, ale coś w sobie ma, że od razu mówię mu o wszystkim. A może jednak byłaby szansa odbudować to wszystko? Tylko co ja powiedziałabym swojej mamie? Zniszczyliśmy przecież już wszystko po każdej stronie... Ale może stał się cud i zostałam wysłuchana przez mojego Boga, tylko teraz to On potrzebuje mojej pomocy by żyć.
Świetny, ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na rewanż ;>
http://my-and-only-my-life.blogspot.com/
jak zakładałam bloga to też pod nazwą by nikt z moich znajomych go nie szukał.. wiedzą o nim tylko najbliżsi ;)
OdpowiedzUsuńU mnie nikt, ale pewna ''szuja'' którą poznałam przez internet mi szkodzi.
UsuńO moim blogu ze znajomych wiedzą tylko 2 osoby :)
OdpowiedzUsuńhttp://s-my-world-my-live-s.blogspot.com/
U mnie nikt, tylko ludzie z netu poznani własnie przez bloga..
Usuń