Stronki :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

1. Well you only need the light when it's burning low.

Przeprowadzka chyba wypadła pomyślnie. 
Nie jestem początkującą blogerką, piszę już od ponad roku. Większość czasu spędziłam na photoblog.pl i z góry zaznaczam, że bardzo będzie mi tego portalu brakować, atmosfery jaka tak była kiedyś i innych szczegółów ale niestety musiałam się przenieść ze względu na nieżyczliwe osoby. 

Kilka osób z poprzedniego bloga prosiło mnie o nowy adres więc napiszę tu o konkretnych powodach mojego odejścia. Sytuacja od pół roku co najmniej nie była najlepsza, ale w końcu zdecydowałam się na zmianę portalu. Mianowicie jedna osoba której kiedyś pomagałam nagle odwróciła się przeciwko mnie. Zaczęła pisać mi przykre uwagi z anonima, dodatkowo  miała kontakt do jednej z moich ''przyjaciółek'' - w przedostatnich wpisach na tamtym blogu wyjaśnione było dlaczego akurat w cudzysłowie. Oczywiście czego bym tam nie napisała - ona od razu pisała do niej na skargę. Zależało jej na tym żeby mi zaszkodzić. Nie mam pojęcia za co mnie tak nienawidzi skoro ja oddałam jej z siebie wszystko co tylko mogłam dać i prawdopodobnie jest spora możliwość, że to właśnie ja zbudowałam te podwaliny jej normalnego życia. Widać niektórzy ludzie nie wiedzą co to wdzięczność, aczkolwiek jej słowa mocno mnie zabolały i zapadły mi w pamięci. Oczywiście można też pomyśleć ''sierotka Marysia broni się przed hejtami'' no ale sytuacja była raczej jasna. W każdym razie nie chcę by miała dostęp do czegokolwiek co mnie dotyczy - zagrażałoby to również mojej anonimowości w świecie blogów. A żyć bez pisania nie potrafię. To chyba już na zawsze pozostanie taką moją małą pasją. W każdym razie, to nawet trochę magiczne.

Dlaczego nie zmieniłam po prostu nazwy, konta na fbl.pl, szaty graficznej? Z prostych przyczyn, ma mnie wciąż w znajomych więc dowie się o każdej zmianie nazwy, a zmiana konta też nie wchodzi w grę, ze względu na wspólnych znajomych i to, że nie jestem raczej osobą która potrafi wmieszać się w tłum. Ta cała moja sytuacja jest dość charakterystyczna. Zmieniam też wszelkie oznaczenia osobowe, literki, ksywki i inne bzdety, żeby się czasem nikt nie pokapował. Stali czytelnicy powinni zrozumieć gdzie i o kim mowa ;) 

Co u mnie? Hm...  No cóż, powiem że coś się zmieniło! Nie chcę peszyć, ale jestem dobrej myśli. Mój były podobno dostał ostatnio jak on to nazwał ''lekkiego kopa w dupę'' i wcale nie przyjął mojej wiadomości wrogo. Wręcz z aprobatą. Nie chcę chyba do niego wracać, ale przyjaźń czemu nie. W sumie nie miałam nikogo tu na miejscu komu mogłabym tyle powiedzieć co jemu. Szczerze mówiąc nie wiem nawet czy do końca mu ufam, ale coś w sobie ma, że od razu mówię mu o wszystkim. A może jednak byłaby szansa odbudować to wszystko? Tylko co ja powiedziałabym swojej mamie? Zniszczyliśmy przecież już wszystko po każdej stronie... Ale może stał się cud i zostałam wysłuchana przez mojego Boga, tylko teraz to On potrzebuje mojej pomocy by żyć.




5 komentarzy:

  1. Świetny, ciekawy post :)
    Obserwuję i liczę na rewanż ;>

    http://my-and-only-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zakładałam bloga to też pod nazwą by nikt z moich znajomych go nie szukał.. wiedzą o nim tylko najbliżsi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nikt, ale pewna ''szuja'' którą poznałam przez internet mi szkodzi.

      Usuń
  3. O moim blogu ze znajomych wiedzą tylko 2 osoby :)

    http://s-my-world-my-live-s.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nikt, tylko ludzie z netu poznani własnie przez bloga..

      Usuń